W ubiegły weekend wielu zawodników JuniorGP było bohaterami zawodów CIV w Mugello. Z kolei Alessandro Morosi zmienił specjalizację, startując w Internazioli d’Italia Supermoto w Viterbo. Weekend wyścigowy z Gazza Racing: 3. miejsce w wyścigu 1, 2. miejsce w wyścigu 2 i tym samym drugie miejsce dnia za kolegą z drużyny Alessandro Sciarretta, koronowanym mistrzem S4. Okazanie uczuć wobec właściciela zespołu Maxa Gazzaraty połączone z chęcią rzucania sobie nawzajem wyzwań w specjalności, która z czasem stała się prawdziwą pasją. Czekając na testy Moto3 w połowie września w Aragonii, mieliśmy okazję z nim o tym porozmawiać.
Alessandro Morosi, opowiedz nam o weekendzie na motardzie.
Miałem też propozycje dzikich kart w CIV, ale z Gazza Racing zobowiązałem się już do jazdy na motorze. Mam ogromny szacunek do Maxa [Gazzarata] za to, co dla mnie zrobił przez te lata, więc nie chciałam robić dziwnych rzeczy. Poszło dobrze, zajęliśmy drugie miejsce! Ale było to trudne, ponieważ moje ramię również się blokowało… Po połowie wyścigu, powiedzmy 9-10 okrążeń, zacząłem jeździć na kółkach, aby kontynuować zabawę.
Czy zdarzało się to już wcześniej?
Nie, właściwie mam już USG do zrobienia. Teoretycznie jednak powinno tak być, bo w piątek i sobotę miałem ciasny garnitur, moim zdaniem doszło do zapalenia ręki. W niedzielę zmieniłem kombinezon, ale było już za późno. To nie jest zespół przedziałów międzykomorowych ani cieśni nadgarstka, to było coś, co już badałem, ponieważ w pierwszych rundach Moto3 w tym roku, w połowie wyścigu, zaczęły mnie kłuć kciuk, palec wskazujący i środkowy. Więc wiem, że to nie to, może to przykurcz.
Alessandro Morosi, opowiedz nam o swojej pasji do motarda. Skąd to pochodzi?
To był trochę dziwny początek. W 2018 roku, kiedy wygrałem PreMoto3, szukałem roweru, którego mógłbym używać w ciągu roku do treningów, czegoś, co przypominałoby dostawę PreMoto3. Chciałem mieć MiniGP, coś w tym stylu, podczas gdy mój ojciec znalazł motard Hondy 250 CRF, który, jego zdaniem, mógł mi pomóc. Szczerze mówiąc, trochę się przestraszyłem, to był mój 3 rok jeżdżenia i motard wydawał mi się taki duży, mimo że miałem 1,45 m wzrostu!
Ale potem cię przekonał.
Tak, od tego momentu zacząłem jeździć na motorach, zawsze trenowałem z Mattią Rato: jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, widujemy się codziennie. Nauczył mnie tam chodzić. Z biegiem lat zmieniliśmy rowery, przeszliśmy na 450 i nadal razem trenujemy. Jeździmy naprawdę szybko, otwieramy wiele drzwi, jeździmy na kółkach, przejeżdżamy… Naprawdę dobrze się bawimy. Ale to naprawdę fajna dyscyplina i nie tak droga jak inne, więc za stosunkowo niewielkie pieniądze można mieć dużo frajdy. Dla mnie to zawsze opcja, także dlatego, że możesz naciągnąć opony do granic możliwości, aż do płótna.
Nie tylko treningi, nawet niektóre zawody.
Swoje pierwsze wyścigi motardem zacząłem brać w 2019 roku i od tamtej pory, kiedy nie mam już zbiegów okoliczności, wykorzystuję to. Głównie dlatego, że długie stanie w miejscu nigdy nie jest dobre, więc kiedy mam szansę na jeszcze kilka startów, to to robię.
Alessandro Morosi, czy kiedykolwiek myślałeś o przejściu na wyłącznie motard?
Nie jest to to, do czego dążę, nie jest to moja główna dyscyplina. To nie jest to, co chcę robić, nawet nie sprawiałoby mi to przyjemności, to dla mnie trening. Również dlatego, że emocji, jakie daje Moto3, gdy walczysz z 20 zawodnikami, nie da się niczym innym dać!

Jednak do JuniorGP pozostał jeszcze miesiąc, mimo że zbliżają się testy. Jak je widzisz?
Teoretycznie, ale to trzeba potwierdzić, w ciągu najbliższych dni mam zamiar pojechać motardem w Alcarràs, kilka dni więcej na torze nigdy nie zaszkodzi. Zaraz po tym, jak w dniach 13-14 września mam testy w Aragonii, mam niesamowitą ochotę wrócić do ścigania się w Moto3! W zeszłym roku nie udało mi się na nim jeździć tak jak chciałem, ale w tym roku nauczyłem się kilku pojęć, zrozumiałem jak na nim jeździć i coraz bardziej chcę wsiadać na siodełko. Nie mogę się doczekać!
Jak bardzo pomogą Ci testy przed rundą mistrzowską?
W Estoril bardzo mi pomógł przygotować się na weekend wyścigowy. Testowanie nie przypomina czwartkowych i piątkowych weekendów wyścigowych, ale masz o wiele więcej swobody. Zwiększasz obroty, możesz zmienić rower, jak chcesz, a właściwie zmienić całe ustawienie, bo masz na to mnóstwo czasu. Jestem z tego zadowolony, mogę wykorzystać ten czas na ustawienie motocykla tak, jak mi się podoba i przygotowanie go na Aragonii, a potem po prostu wiesz, że musisz cisnąć.
Alessandro Morosi, czy wyznaczasz sobie cel?
Chciałbym ukończyć wyścig bez upadku na ziemię. Chciałbym pozostać w czołówce i myśleć o podium, wiem, że dam radę, wszyscy wykonujemy dobrą robotę i zasługujemy na to! W Barcelonie był mój i został mi zabrany, bez żadnych błędów: chciałbym odzyskać to, co mi zabrano.