Pierwsze zwycięstwo niestety przyćmione kontrowersjami wokół Acosty. Jake’owi Dixonowi trzeba jednak powiedzieć, że z prostą nogą wszedł do prestiżowego klubu zwycięzców GP na światowym poziomie. Jest wielu kolarzy, którzy przeszli w Mistrzostwach Świata od 1949 roku do dzisiaj, ale ci, którym udało się triumfować choćby w jednym wyścigu, stanowią raczej niski odsetek, do którego należy teraz także chorąży Aspar Team. Droga była długa, ale po pierwszych miejscach na podium (do tej pory zawsze na trzecim miejscu) w GP Assen nadszedł długo oczekiwany ważny krok do dalszej wspinaczki. Miejmy na niego oko, przed nami jeszcze ponad pół sezonu, a Dixon jest trzeci w klasyfikacji generalnej za duetem Arbolino-Acosta.
Jake Dixon staje się jeszcze większy
Pełen przeszkód tor dla kolarza z Dover, który z brytyjskiego Superbike’a podjął się naprawdę wymagającego zakładu, jakim jest mistrzostwo świata. Po dwóch występach w 2017 roku, równolegle z dziką kartą w WorldSBK w Donington (zajął 9. miejsce w wyścigu 2), jego oficjalne zaangażowanie zaczyna się od sezonu 2019 w kategorii Moto2, w której występuje jego obecny zespół, a następnie Angel Nieto Team . Zupełnie inny świat dla niego, ale debiutancki rok nie jest szczególnie szczęśliwy (również za sprawą niekonkurencyjnego KTM-a i krótko po odejściu z Moto2). Rok 2020, który minął w erze Petronas Sprinta Racing, to najtrudniejszy rok: poważna kontuzja prawego nadgarstka podczas GP Europy prawie doprowadziła go do przedwczesnego zakończenia kariery! Z drugiej strony Dixon z trudem zdołał się odbudować, ponownie startując z tą samą strukturą, a także odbierając satysfakcję z dwóch statystów w MotoGP w 2021 roku w miejsce kontuzjowanego Morbidellego. W 2022 roku odchodzi, a raczej wraca do zespołu, który przywiózł go do Moto2, teraz ponownie do zespołu Aspar. Pojawiają się pierwsze miejsca na podium, sześć trzecich miejsc, do których należy dodać dwa pierwsze pole position. Wygląda na to, że to rok premiery, Dixon nigdy nie był tak konkurencyjny w klasie pośredniej w Mistrzostwach Świata, a pierwsze GP w 2023 roku to potwierdzają. Przyjeżdżają jeszcze trzy trzecie miejsca, aż do ryku Assen.
„Albo upadek, albo zwycięstwo”
W głowie miał tylko jeden pomysł, nieważne, że w pewnym momencie Ogura uciekł. Bierze go z powrotem, pokonuje siłą i zaczyna brać wystarczający margines: oto nadchodzi długo wyczekiwany moment! Jake Dixon przeżywa wielkie emocje, niemal nie dowierzając temu, co zrobił. Początkowo znajduje tylko oddech, by podziękować zespołowi, rodzinie, wszystkim ludziom, którzy pomogli mu w jego drodze. Z myślą o mojej babci, która jest obecnie w szpitalu. „To nie jest wspaniałe. Kocham Cię babciu, to dla Ciebie. Mam nadzieję, że wkrótce znów się zobaczymy!” to jego słowa do mikrofonów motogp.com na koniec wyścigu. Wracając do wyścigu, było kilka niepowodzeń. „Objąłem inicjatywę, ale potem pojawił się fałszywy szaleniec i stało się to trudniejsze” – powiedział Dixon. „Ale tym razem nie było kompromisu, ani upadku, ani zwycięstwa. To musiało tak wyglądać, w końcu to zrobiłem!” Teraz czas na przerwę, ale Dixon już zwołuje swoich rodaków: następna impreza jest tak naprawdę na Silverstone, u siebie. „Teraz wygrałem i mam całą pewność siebie na świecie!” podsumował.
Zdjęcie: Valter Magatti