Obecnie jest jednym z weteranów MotoE, ale w 2023 roku również zaczyna „od zera”. Matteo Ferrari entuzjastycznie przygotowuje się do nowego wyzwania z Ducati V21L, który od tego roku zastąpi Energica Ego Corsa. Radykalna zmiana, która może obalić wartości obserwowane wcześniej w mistrzostwach elektrycznych. Może to być niekorzystne dla Ferrari, a może nie, patrząc wstecz na 2019… Zawsze będzie zaczynał od nowa z tym samym zespołem, polując na „ten stopień na podium, który tak lubimy”. Jak przygotowujesz się do testów i nowego sezonu? Oto, co powiedział nam numer 11 Gresini Racing.
Jeszcze tego nie próbowałeś, ale jakie wrażenie zrobiło na Tobie nowe Ducati?
Na pewno bardzo, bardzo różni się od Energiki wieloma szczegółami. Przykładem jest położenie amortyzatora, którego w Energice nie mogło być, bo akumulator i silnik były bardzo duże. Nie było łącznika jak w klasycznych motocyklach, a pozycja była trochę dziwna do zobaczenia. Potem na pewno zobaczyłem dużo karbonu, zobaczyłem wiele części podobnych do MotoGP… Jest wiele pięknych rzeczy. Będziemy wtedy musieli udać się na tor, zrozumieć, jak to jest, ale wydaje się, że jest szybszy, od samego patrzenia.
Czy można to nazwać „nowym debiutem”? Jesteś teraz ekspertem w tej kategorii, ale zmienia się ważny aspekt.
Chyba tak. Co prawda jeździliśmy już na motocyklach elektrycznych, ale w tym historycznym momencie zmiana motocykla co roku to naprawdę dużo. Może przez pierwsze cztery lata nie widzieliśmy wielkiej różnicy bo to zawsze była ta sama marka, potem środek Covid wyhamował moim zdaniem rozwój. Ale od teraz oczekuję nowego początku prawie każdego roku: będziemy coraz bardziej konkurencyjni, będziemy mieć motocykl, który będzie coraz bardziej podobny do innych pod względem osiągów. Przede wszystkim jednak będzie to nowość, pierwsza z inną marką. Spodziewam się, że będę miał wiele nowych rzeczy i będę w pewnym stopniu na pozycji z 2019 roku: nikt nie znał kategorii ani motocykla, opony będą wyraźnie inne, więc nie sądzę, żebyśmy mieli referencje. Spodziewam się, że będzie znacznie szybszy niż razy.
Jak powiedziałeś, „w tej samej sytuacji, co w 2019 roku”. Czy traktujemy to jako obietnicę?
Kiedy wygrywasz w pierwszym roku, od następnego zawsze jest to obietnica. Pozostajesz w tej samej kategorii, w tej samej drużynie, więc cel jest zawsze ten sam. Rok 2021 był dla mnie bardzo trudny, nie spisywałem się dobrze: powoli odzyskiwałem prędkość, ale tuż pod koniec sezonu, aw zeszłym roku od tego zaczęliśmy. W każdym razie byłem w pierwszej piątce, blisko podium, potem wróciłem, by wygrać kilka wyścigów, które są dla mnie bardzo, bardzo ważne. Zorientowaliśmy się, czego brakowało i zrobiłem krok naprzód jako podejście, teraz musimy wrócić na ten stopień podium, który tak bardzo lubimy. Próbowaliśmy wszystkich trzech, ale ten dał nam więcej satysfakcji niż pozostałe. Najbardziej liczy się dla mnie start z kolejnym pchnięciem: przez ostatnie dwa lata byłem stały, ale na początku brakowało mi tej szybkości, tego zaciętości, żeby od razu utrzymać się na czele, i odrobiłem tę przewagę punktową, że Nie pozwoliłem się zregenerować.
Czy był jakiś szczególny powód tych trudności?
Kiedy robisz dwa lata, w których jesteś bardzo konkurencyjny, a motocykl niewiele się zmienia, masz różne podstawy odniesienia na wszystkich torach. W 2021 i 2022 trochę się zmieniło, jak opony, przednie zawieszenie. Moim zdaniem, mając bardzo dobre referencje z innych lat, nie dokonaliśmy zbyt wielu zmian lub nie znaleźliśmy właściwej drogi do pracy. Nawet ja, jeśli chodzi o jazdę, miałem trudności z przystosowaniem się do tego typu rozwiązań. Więc coraz bardziej starałem się pokierować problemem, który miałem, a zespół znalazł właściwy kierunek, abym czuł się bardziej komfortowo. Po tych dwóch latach możemy narysować granicę i z większym spokojem zacząć znowu pracować. Nie mamy punktów odniesienia, moim zdaniem to na naszą korzyść.
Zmieniłeś kilku kolegów z drużyny, jak się odnalazłeś?
Każdy członek zespołu ma inną cechę: kto jest milszy, więc możesz lepiej pracować w garażu, albo ten, kto jest mniej, nawet jeśli dobrze radzicie sobie na torze i zawsze sobie pomagacie. Powiedzmy, że w ostatnich latach miałem ogólnie bardzo dobrych kolegów z drużyny. Z Aleksiejem [Finello] ale moim zdaniem istnieje związek bardziej przyjacielski niż inne. Nie dlatego, że nie dogadał się z innymi, ale może mamy do niego bardziej podobny charakter i łatwiej nam się odnaleźć w jakiejś dynamice. Ogólnie miałem dużo szczęścia.
Jakie mocne i słabe strony zauważyłeś u swojego kolegi z drużyny?
Cechą, którą zauważyłem najbardziej, jest to, że zawsze uważnie słuchał tego, co zrobiliśmy w przeszłości. To nie jest oczywiste: często zdarza się, że szukasz innej drogi niż ta, która istnieje, więc tracisz trochę czasu. Jej wartością było raczej przeanalizowanie tego, co zostało zrobione, oczywiście dostosowanie się w jak największym stopniu, ale bez wstrząsów. Moim zdaniem to pozwoliło mu się poprawić, nawet jeśli miał pecha, bo doznał kontuzji i to go powstrzymało. Moim zdaniem brakowało mu trochę przekonania. Myślę, że generalnie zdarza się to kolarzom, jeśli wyniki nie przychodzą od razu i nie czujesz się komfortowo, tracisz trochę pewności siebie, ale on to zauważył i pracował nad tym przez rok.
Mówi, że Matteo Ferrari czasami zbyt szybko traci panowanie nad sobą.
Jest. Powiedzmy, że kiedy jest duża presja, od czasu do czasu musisz dać to kliknięcie. Naprawdę nie tracę panowania nad sobą, ale są chwile, kiedy jeśli chcesz zmienić sytuację, musisz zrobić coś, co cię pobudzi. Oczywiście istnieją pewne ograniczenia, ale jeśli zrobisz to dobrze, zarówno ty, jak i zespół, będziecie mogli wykonać kliknięcie, którego potrzebujecie. Na przykład w tym roku w Mugello, po dwóch wyścigach, które nie za bardzo mi się podobały, chciałem czegoś innego. Kiedy się trochę złościsz, ale nie za bardzo, wszyscy pracują lepiej. Moim zdaniem to trochę rola kierowcy: przede wszystkim trzeba zachować spokój, ale trzeba też pokazać, że chce się finiszować.
Jak zmienia się równowaga na poziomie mistrzostw? Zawsze „zwykli podejrzani” z przodu, czy też powinniśmy spodziewać się więcej niespodzianek?
Nie oczekuję, że zwykli kierowcy będą jechać znacznie wolniej, ale z pewnością oczekuję pewnych wyczynów zarówno wśród nowicjuszy, jak i innych. Kiedy coś jest nowe, zawsze trudno jest stwierdzić, kto będzie najlepszy. Pamiętam na przykład Erica Granado w pierwszych testach czy Niki Tuuli: na początku byli naprawdę szybcy, wydawało się, że zawsze jeździli na tym rowerze. W trakcie sezonu karty się wtedy zmieniały, inni też się do tego przyzwyczaili iz biegiem lat niektórzy jeźdźcy, którzy byli szybcy od początku, trochę stracili prędkość, podczas gdy inni pozostali na stałym poziomie. Jednak zawsze byli szybcy nowicjusze, na przykład Fermin Aldeguer, teraz w Moto2: Spodziewam się, że w tym roku znów pojawi się ktoś mocny.
Czy wśród nowicjuszy jest ktoś, na kogo szczególnie zwróciłbyś uwagę?
Nie wiem, bardzo trudno powiedzieć. Powinniśmy przyjrzeć się historii kolarzy, zmianom kategorii, a co za tym idzie, ile czasu zajęło im przystosowanie się. Z pamięci nie pamiętam kolarza, który od razu był konkurencyjny: z pewnością będą szybcy, ale nie mogę w tej chwili powiedzieć, kto mógłby zrobić różnicę. To nowa kategoria, być może nigdy nie używali motocykla elektrycznego ani takich opon. Nie jestem w stanie wymienić nazwiska, moim zdaniem wszyscy będą na tym samym poziomie.
Jak zmienił się Twój trening na przestrzeni lat?
Co roku zawsze trzeba coś zmienić, popracować trochę nad szczegółami. Nie zaburzyłem sobie treningu nawet jak trafiłem do MotoE, choć na pewno zmieniłem rodzaj ćwiczeń na trochę szybsze i bardziej siłowe, bo rower jest cięższy. Ale każdego roku musisz zrozumieć, czego ci najbardziej brakowało, podejść do siebie analitycznie i zintegrować to z tym, co robisz. Nie miałem jednak szczególnych potrzeb, pracowałem nad szczegółami. Potem rower traci na wadze, jeśli przyzwyczaiłeś się do pierwszego, to z następnymi będzie lepiej.
Matteo Ferrari, czy poza MotoE będziesz startował również w innych mistrzostwach?
Chciałbym zagrać kolejny sezon w mistrzostwach Włoch. Nie byłem zainteresowany rywalizacją w mistrzostwach, w których startuję z już niekonkurencyjnej sytuacji, więc wolałem tego uniknąć w tym roku, więc zobaczymy w 2024. Niestety, jeśli chodzi o CIV , odbyły się trzy równoległe wyścigi i było sześć weekendów, więc nie można było walczyć o mistrzostwo, nawet jeśli wygra się wszystkie trzy rundy. Celem może być próba rozegrania kilku zawodów, kilku dzikich kart w ramach treningu.
Czy masz inne plany?
Będę kontynuował pracę, którą rozpocząłem dwa lata temu z WP jako tester. W tym roku zacząłem też pracować dla Michelin jako tester: właśnie skończyłem pierwszy dzień testów i są naprawdę twarde, bardzo sztywne. Moim zdaniem jest to doskonałe rozwiązanie, aby pogodzić te mistrzostwa, w których zaczyna pojawiać się więcej wyścigowych weekendów. To z pewnością pozytywne, ale nie ma jeszcze wielu testów i przynajmniej jesteśmy na motocyklu.
Jak radzisz sobie z tym ciągłym przechodzeniem z jednego roweru na drugi?
Przyzwyczaiłem się do tego przez lata. Nie jest łatwo osiągnąć limit, powiedzmy, że postawiłem sobie referencyjne mistrzostwa, którymi w tej chwili są MotoE. Najwyraźniej zdarza się, że wsiada się na różne motocykle, na testy lub inne wyścigi, i trzeba od razu dawać z siebie wszystko. Niełatwo jest zawsze mieć prędkość, aby wygrać, obecnie poziom we wszystkich kategoriach jest bardzo wysoki, więc aby znaleźć ostatnie dwie-trzy dziesiąte sekundy, musisz mieć poczucie, które można znaleźć tylko wtedy, gdy dużo jeździsz na rowerze. Na przykład we Włoszech motocykl nie był konkurencyjny, ale nie miałem też doświadczenia w Supersporcie, potrzebowaliśmy kilometrów. Najgorszy jest początek, kiedy zmieniasz kategorię, albo ścigasz się w kilku kategoriach, ale na różnych motocyklach lub oponach: może czasy są te same, ale robisz je inaczej. Jedna marka jest mocniejsza z przodu, inna z tyłu, trzeba iść dalej lub zebrać więcej… Balans też bardzo się zmienia. Teraz wypróbowałem je wszystkie i już zaczynam od dobrego poziomu.
To zawsze Ferrari-Gresini od pierwszego roku MotoE. Jak bardzo pomaga ci pozostanie w tej samej drużynie?
To będzie piąty rok razem, są plusy i minusy. Kiedy znajdziesz siebie…