Chłopiec zakłada kombinezon w nijakiej białej furgonetce. Wraz z nim dziewczyna ubrana sportowo, z czarną kurtką i włosami zebranymi w kucyk. Wszystko takie proste, normalne i dalekie od zestawu odrzutowego. Nikt nie powiedziałby, że to Andrea Iannone i Elodie, jedna z najsłynniejszych obecnie par. Pyta nawet: czy to naprawdę ona? Oddalona o lata świetlne od stereotypów seksownej piosenkarki, wygląda jak klasyczna „dziewczyna z sąsiedztwa”, jak mawiano. Trzymaj się z dala od swojego smartfona, z dala od wszystkich. Kiedy Andrea Iannone jedzie na tor, podąża za nim ze ściany boksów.

Andrea, pełen pasji chłopak, jak wszyscy inni, a nawet bardziej. Wygląda na zawodnika, który dochodzi do siebie po poważnej kontuzji i bardzo mocno pragnie wrócić do ścigania. Z drugiej strony zderzyć się można na wiele różnych sposobów i nawet kolarz z Abruzji miał w pewnym sensie fatalny wypadek. A ból jest bardziej rozdzierający niż jakiekolwiek złamanie. Zarówno w testach z Panigale V4, jak iw tych z Aprilią widać było jego pasję, chęć wyjścia na tor, porównania notatek z innymi, analizy danych, pozostania przy mechanice i zrozumienia motocykla, nawet jeśli jest na torze. droga.
W Misano widzieliśmy prawdziwego, prawdziwego Andreę Iannone. Nie osobowość medialna czy telewizyjna: po prostu człowiek. Chłopak ze swoją siłą i kruchością, który chciałby jak najszybciej wrócić do bycia pilotem. Za każdym razem, gdy spotykaliśmy go na torze wyścigowym w ostatnich miesiącach, mieliśmy to samo wrażenie, w przeciwieństwie do opinii panującej wśród zwykłych ludzi. Wielu postrzega go teraz jako bohatera telewizyjnego reality show, który nie byłby już skłonny prowadzić życia pilota i poświęcać się jak każdy sportowiec. Nic dalej od rzeczywistości. Dzień na torze z przyjaciółmi w Misano, bez punktów do zdobycia, bez telewizji, bez podpisanych umów, trwał długo pomimo bólu po kontuzji Vallelunga.
Andrea Iannone jest dziś wielkim entuzjastą, kimś, kto przeszedł przez życiowe burze i wychodzi z nich z podniesioną głową, podobnie jak Elodie.