W Jerez Marco Bezzecchi zdobył tylko jeden punkt w tabeli, dzięki dziewiątemu miejscu w MotoGP Sprint. W niedzielę w wyścigu zebrał swój drugi upadek w sezonie po jednym z sobotniego wyścigu w Portimao. 24-letni kierowca VR46 traci prowadzenie w mistrzostwach i goni Francesco Bagnaia, który startuje na +22. Podczas niedzielnej odprawy bronił swojego przyjaciela Franco Morbidelliego i nie szczędził uszczypliwości swojemu koledze z marki, Alexowi Marquezowi.
Pechowy weekend Bezzecchiego
Podczas piątkowego treningu w Andaluzji od razu było wiadomo, że będzie to trudny weekend dla Marco Bezzecchiego. Problem z jego Ducati GP22 uniemożliwił mu bezpośrednie wejście do Q2, ale w sobotę był w stanie zająć honorowe miejsce w pierwszym rzędzie pola startowego. Uczestniczył w dwóch wypadkach i nie mógł zabłysnąć w obecności wielkiego mistrza Valentino Rossiego, który przybył do Jerez w nadziei, że zobaczy, jak potwierdza swoją pozycję lidera w klasyfikacji MotoGP. “W niedzielę miałem problemy na pierwszych okrążeniach, a potem się rozbiłem. Potem popełniłem mały błąd próbując dojść do siebie, temperatura poszła w górę. Próbowałem zrobić więcej, gdy tylko poczułem się lepiej i niestety się rozbiłem„.
Incydenty w Jerez
Student Akademii VR46 stara się patrzeć na szklankę do połowy pełną, na pewno nie brakowało mu szybkości, top-5 był w zasięgu ręki. Podczas weekendu MotoGP pełnego kontaktów, wypadków i sankcji Bezzecchi chciał zabrać głos. O incydencie między Oliveirą a Quartararo: „Niewiele widziałem, czułem, że ktoś mnie dotknął. Fabio był w trochę trudnej sytuacji, ponieważ miał Oliveirę i mnie, ale nie chcę w to wchodzić, ponieważ tak naprawdę nie widziałem, co się stało.„.
W incydencie między Franco Morbidellim a Alexem Marquezem bronił swojego rodaka na Yamasze. “To Márquez wskoczył na niego i sprawił, że upadł na ziemię, ale w końcu ukarali Franco, bo musiał zrozumieć, że Alex Marquez to agresywny zawodnik… Co tu dużo mówić?„.